wtorek, 25 grudnia 2012

Mardi.

mój kochany, niemy blogu, witam Cię znowu. przyszłam sobie pogadać, wiem że się cieszysz. mamy te 'święta'. jeśli chodzi o mnie, zero atmosfery. w dodatku nie ma śniegu i dobija mnie to, bo uwielbiam zimę, boże. biały krajobraz. ach. aż się chce spacerować w rękawiczkach i szaliku na całej twarzy. w takie święta bierze mnie na rozkminy, różne analizy. tak myślę o problemach jakie miewamy ze sobą. każdy się z jakimiś boryka. jedni nie akceptują siebie, inni są tłamszeni przez innych, jeszcze inni mają problem z własnym umysłem. na dłuższą metę, problemy ze sobą wykańczają i wiem o tym doskonale. trzeba być silnym przed samym sobą, bo często stajemy się więźniami własnego umysłu. przykro mi gdy ludzie na których mi zależy stają się swoimi ofiarami. a otoczenie jeszcze wbija kochane szpilki w serce. normalnie ręce opadają. jeśli to czytacie, wypowiedzcie się na ten temat. macie jakieś problemy ze sobą? najlepiej wyrzucić to właśnie anonimowo, przynajmniej nikt się nie dowie, prawda? no, trzymajcie mi się tam. a teraz jakieś zdjęcia.
~*~
~*~

sobota, 13 października 2012

Saturday.

no cóż. tak już niestety jest, a ja z weekendu mam tyle, co nic. mam dość tej maturalno - życiowej nagonki. chciałabym wyjechać na conajmniej tygodniowe wakacje. gdziekolwiek. nawet do najbardziej nudnego miejsca na świecie. chciałabym odpocząć od codzienności. a wy, gdybyście mogli gdzieś wyjechać właśnie w tym momencie, jakie miejsce na świecie by to było? piszcie w komentarzach, jeśli już to przeczytaliście. a ja tymczasem zaserwuje wam zdjęcia i wracam do nauki... -.-'

~*~
~*~

poniedziałek, 8 października 2012

Monday.

poniedziałek... chyba nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem nienawidzę poniedziałków, prawda?


no ale poniedziałek już powoli dobiega końca. szkołę musiałam sobie dzisiaj odpuścić, z powodu sytuacji losowych. siedzę, maluję paznokcie, słucham muzyki i zastanawiam się o czym dzisiaj pisać. szczerze, to nie mam pojęcia. przychodzą mi do głowy idiotyczne pomysły, no ale przynajmniej tyle..
każdy z nas ma na świecie swoje miejsce, swoją oazę. w moim przypadku jest to mój pokój. jest to moje własne miejsce gdzie nie liczy się zdanie innych. miejsce, na które nikt z zewnątrz nie ma wpływu. mój własny raj w którym czuję się jak nigdzie indziej. wy macie swoje oazy? jeśli tak, to gdzie? pewnie i tak nikt mi nie odpowie, początek bloga, mała liczba wyświetleń. w sumie to takie moje wywody do samej siebie jakby nie było. może akurat kogoś to zaciekawi, zobaczymy. tymczasem, wracam do paznokci.

~*~


~*~